czwartek, 4 marca 2010

Indyk myślał o niedzieli...

... a w sobotę łeb mu ścieli. Dokładnie tak... Też myślałam, że skoro przez całą zimę nie złapałam nawet najmniejszego przeziębienia, teraz kiedy śnieg stopniał i wszystko ma się ku wiośnie już z pewnością nic mi nie grozi. A tu bach! Od trzech dni leżę z okropnym bólem gardła i nosem czerwonym jak sok z pomidorów... A Najgorsze w tej mojej chorobie jest to, że za oknem świeci piękne wiosenne słonko, zachęcające do wyjścia z domu... a ja muszę obejść się smakiem. Ech...

Dobra, dość biadolenia. Postanowiłam wrzucić znowu kilka fotek, mimo, że jestem chora i nie wyglądam za dobrze. Niestety, z wiadomych przyczyn zrobione w domu. Mam nadzieję, że następne będę już z sesji w plenerze ;) A dziś, znaleziona na dnie szafy tunika - prezent od mamy z jej wyprawy do Niemiec. Praktycznie zapomniałam, że taką mam. Dopiero wczoraj porządkując szafę natknęłam się na nią. I pomyślałam, że warto byłoby ją przywrócić do użytkowania :)


Tunika - Xanaka
bluzka - lumpeks
legginsy - Allegro
buty - Ryłko
wisiorek - mamy ;P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz